Dożynki...
Każdego roku z początkiem września obchodzone są w naszej wsi dożynki. Każdego roku pleciona jest nowa korona dożynkowa, która jest dziełem wielu osób zbierających kłosy w odpowiednim czasie, suszących je, wiążących po kilka sztuk aby następnie ktoś bardzo zręcznie mógł spleść je w koronę. Do tego dochodzi oklejanie dekoracyjnych części korony pojedynczymi ziarenkami różnych roślin: maku, ryżu, kukurydzy, grochu... Jest tych ziarenek całe mnóstwo i praca to bardzo misterna, łącząca wielu ludzi w powstawanie czegoś wspaniałego. Tak myślałem do tej pory. Dowiedziałem się jednak w tym roku, że nie każde sołectwo tworzy swoją koronę, że jak prawie już wszystko i koronę można kupić gotową, faktem jest, że również jest ona zrobiona przez kogoś, ale odpadają te wszystkie zajęcia, które do tej pory jednoczyły wiejską społeczność, były chwilami na rozmowę, okazją, aby się spotkać. Obawiam się, że za parę lat tradycja robienia korony dożynkowej może pójść w zapomnienie i nasze dzieci nie będą miały pojęcia jak się za takie dzieło zabrać.


