Oj długa to była przerwa i bynajmniej nie na reklamę. Był to bardzo pracowity okres w moim życiu. Ci co znają mnie osobiście wiedzą, że na ukończeniu jest nasz piękny domek- została jeszcze dekoracja, którą to czynność złożyłem na barki mojej żonki- niech szaleje dziewczyna! ;-) a poza tym to, co zwykle każdego roku jest do zrobienia- przygotowanie łąki- to też było dawno- obecnie zebrane mam już siano. Owce przewędrowały na pastwisko, zabiegi pielęgnacyjne wykonane -mam na myśli odrobaczenia, korekty raciczek- i dobrze im w tej trawie.
Alpaczki w sumie też już po strzyży. Znowu odwiedził mnie w tym roku niezastąpiony w tej kwestii Pan Tadek- ale o tym później. Póki co przedstawiam jeszcze moje stadko w zimowej szacie...
Powiększa mi się moja gromadka i nadal serce mi rośnie jak na nie patrzę. Może nie jest to ósmy cud świata, może zwykłe alpaki klasy premium, ale za nic nie zamieniłbym mojej przygody z alpakami. Wiem, że wiele osób podziela moją pasję i oni doskonale wiedzą o czym mówię :-) Powoli przygotowuję się do Opolagry- myślę, że spotkamy się tam jak co roku więc żegnam się klasycznym -DO ZOBACZENIA 12-14 czerwca na Lotnisku w Kamieniu Śląskim k. Opola!!!
Ha! Nie zaglądałam bo już myślałam, że odpuściłeś blogowi. A tu proszę! JEST!
OdpowiedzUsuńCoś Ci powiem...
WIEM O CZYM MÓWISZ!!! :)
Wełniaczki to moje największe szczęścia, szczególnie jak przytrafia się taki dzień jak przedwczoraj!
A u Ciebie coś przybyło? Pewnie byś się już chwalił... w takim razie jakie są plany? Terminarz?
Pozdrawiam cieplutko Ania
Witam, witam :-)
UsuńU mnie póki co, nie przybyło nic, a nawet z wielkim bólem muszę przyznać, straciłem dwie ciążę: 9-cio i 10-cio miesięczną. Boli BARDZO!. Pozostała mi jeszcze jedna dziewczyna w stanie błogosławionym. Czekam do połowy sierpnia ( chyba, że mnie zaskoczy i urodzi wcześniej). Do tej pory myślałem, że wiem już co nieco o alpakach, ale po tej stracie myślę, że wiem bardzo niewiele, albo prawie nic. Ciągle zachodzę w głowę, co mogło być przyczyną tych poronień. Mówią, że poronienia się zdarzają, ale ja chciałbym wiedzieć czy u mnie to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności, czy też jedno miało z drugim coś wspólnego. NIC NIE WIEM. Do tego czasu moja hodowla nie sprawiała mi większych kłopotów no ale nie zawsze świeci słońce.... Pozdrawiam Cię ciepło i zawsze mnie cieszy widok, że masz czas i ochotę na dzielenie się swoimi radościami na FB i blogu. Ciągle mam nadzieję, że i w moim życiu w końcu kiedyś zwolni :-D
Ojej... bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńSpore były już te ciąże, słyszałam ale o poronieniach, a właściwie wydaleniach płodu ale do 6 miesiąca. Widzisz, całe życie się uczymy... :(
Już prawie połowa sierpnia więc niebawem ;) Mnie czekają zimowe cria i naprawdę mam stracha. Też nic nie wiem... a ci co wiedzą jakoś nie bardzo mają ochotę dzielić się wiedzą. Wolała bym uczyć się na uniwersytetach niż na błędach... albo chociaż na cudzych...
Pozdrawiam serdecznie i bardzo czekam na ślicznego i zdrowego malucha, tfu,tfu, tfu...
Zapraszam na swojego bloga: https://alpama-alpama.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń