30 października 2014

Brave...
Było to zeszłej soboty- 25 października. Dzień zapowiadał się fajnie, bo od rana oczekiwaliśmy gości, więc szybko uwinęliśmy się z robotą, dom pachniał ciastem i wszystko wydawało się dopięte na ostatni guzik. Goście super - z resztą każdy, komu zapadły w serce alpaki musi być super, więc miło się siedziało w ciepłym domku, bo na dworze zimno i wiatr taki przenikliwy....(Pozdrawiamy Zosię i Adama! :-) )W chwilę po tym jak odprowadziliśmy naszych gości, wpadł do nas sąsiad, aby powiedzieć, że kolejny gość jest w drodze! Pędem pobiegliśmy na pastwisko, bo to nasza Gaja właśnie rodziła swoje pierwsze cria i pilnie potrzebowała naszej pomocy- mały miał podwiniętą nóżkę i nie miał szans urodzić się sam. Myślę, że taki poród w takich warunkach pogodowych, bardzo źle mógłby się skończyć dla obu zwierząt, gdyby nie udzielono im pomocy. Nic nie wskazywało na to, że to dziś będzie ten dzień i było już około godziny 15-tej. Małego trzeba było szybko wysuszyć i ogrzać, bo słaby był i zziębnięty, a mama nie chciała go znać. Po raz pierwszy byliśmy w takiej sytuacji, kiedy samica kąsała swoje dziecko i nie pozwoliła mu się napić mleka. Łożysko też nie chciało się urodzić więc po trzech godzinach oczekiwania trzeba było interweniować farmakologicznie. Po godzinie od podania leków- urodziło się łożysko, ale mama dalej uciekała przed swoją pociechą. Doiliśmy ją i podawaliśmy mleko małemu, żeby go wzmocnić. Zamknęliśmy je do oddzielnego boksu i bardzo liczyliśmy na to, że w końcu szok poporodowy minie i Gaja zaakceptuje swoje pierwsze dziecko. Dobrze pamiętam dzień w którym urodziła się Gaja. Też miała podwiniętą nóżkę, też urodziła się w sobotę i też ważyła tylko 5500g zupełnie jak jej syn, którego ze względu na dzielność i waleczność nazwaliśmy Brave. Dochodziliśmy do nich aż do nocy i dopiero po 1 poszliśmy spać, bo wtedy to mały pił już sam mleko od swojej mamy- najgorsze minęło....
 
a tu z babcią Albą...
 
tu ze starszym o dwa miesiące wujkiem Samem... 
 
Zobaczcie jak biegam.... 
 POZDRAWIAM!!!



2 komentarze:

  1. Maluch jest śliczny i faktycznie dzielny, tak jak jego mama. Gratulacje! Jeszcze raz dziękujemy za Waszą gościnność, na pewno wybierzemy się ponownie do Was w odwiedziny. Pozdrowienia - Zosia & Adam

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopak mało tego że dzielny, to jeszcze pieścioch. Jeszcze raz serdecznie zapraszamy i pozdrawiamy-Wilki & Alpaki

    OdpowiedzUsuń

Translate

Łączna liczba wyświetleń