21 sierpnia 2014



Ja SAM!
Dziś - tj. 21.08.2014 roku o godzinie 11.15 urodził się w naszej hodowli samczyk - Sam. Przyszedł na świat bez naszej pomocy i dlatego nazwaliśmy go Sam. Od urodzenia jest bardzo samodzielny. Niby już to znam, niby widziałem jak wyglądają pierwsze chwile życia młodej alpaki (cria), ale za każdym razem jestem tak samo zdumiony jak szybko takie małe zwierzątka potrafią chodzić, biegać, jeść. Nasz mały chłopczyk urodził się z wagą 7.700kg - jest to średnia waga rodzącej się alpaczki- nie za dużo, nie za mało - tak w sam raz. A jeśli chodzi o kolor - to jest zupełnie podobny do swojej najstarszej siostry- Gai tylko pyszczek ma jakby ubrudzony w popiele. Taki Sam Popiołek. Mama jego jest biała, ojciec też jest śnieżnobiały, a on jasnobrązowy. To też mnie fascynuje u alpak, że nigdy nie można przewidzieć koloru mającego urodzić się maleństwa. Z tej samicy mamy już troje potomstwa- wszystkie piękne, jasnobrązowe ( no może Kajek ma bardziej wyrazisty kolor). Pogoda dziś była trochę deszczowa ale z przejaśnieniami i w południe tylko 12 stopni ciepła więc trochę podsuszyliśmy małego suszarką. To tyle tej opowieści - czas na prezentację ;)


 
 
 
 


  
 
 
 
 
 
 
 
 
                                                                             


 

W tym tygodniu zakupiliśmy też pierwszą porcję marchewki 840kg, nasze alpaczki też się cieszą z tego zakupu....
 

9 komentarzy:

  1. Dlaczego tutaj nikt nie komentuje??? Tak ma być?
    Się przywitam, trafiłam przypadkiem bo szukałam podobnie alpaczo zakręconych jak ja, wygooglałam i wpadłam! Przeczytałam wszystko! Nie jestem takim profesjonalistą, moje stado wełniaków to zaledwie dwie panny i Hugo... a od 5 sierpnia też Armani, moje pierwsze cria. Uczucie nieziemskie ale Ty wiesz o czym mówię. Nie będę na początek zanudzać, bo mogę tak dłuuuugo. Grzecznie się przywitam i zapraszam na mojego raczkującego jeszcze bloga o wszystkim ale alpaki dostały już wpis o sobie, jeszcze o młodym nie zdążyłam.
    Pozdrawiam serdecznie i zapisuje się na stałe podglądanie i czytanie... może o poradę kiedyś pomęczę???

    http://zkolowrotkiemwsrodzwierzat.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Panią bardzo serdecznie na moim blogu!!!! W końcu jakaś żywa osoba, a nie tylko cyferki świadczące o tym, że ktoś zagląda. Od razu prostuję, że nie czuję się takim profesjonalistą, bo nie miałem jeszcze większych problemów z moimi zwierzętami, ale jeśli mógłbym kiedyś w czymś pomóc - to zapraszam. Nie omieszkałem zajrzeć na Pani bloga i jestem pod wrażeniem!!!! Tyle optymizmu, energii i chęci by działać- trochę zazdroszczę, bo mi czasami brakuje już czasu i sił na realizację moich planów- to też jest powód dla którego odpowiadam tak późno na Pani komentarz. Zapraszam do zaglądania na moje podwórko a i ja będę zaglądał do Pani! Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Jestem przeszczęśliwa, że się doczekałam!!! Na odpowiedź... Sorki ale teraz się już ode mnie nie odczepisz.
    Zacznijmy od początku

    -Ania jestem :)... tutaj w sieci wszyscy równi... no równiejsi ;)

    Dziwiłam się strasznie, że nikt nie komentuje. Myślałam, że może sobie po prostu nie życzysz.

    Ojej... nie wiem nawet od czego zacząć, tyle bym chciała napisać, zapytać...
    Z moimi problemów też w zasadzie nie było, poza debilnym samcem, który nie dał nam wejść do alpaczej zagrody, pożegnaliśmy go bez smutku, znaczy wymieniliśmy. Nie wiem czy na blogu dotulgałeś się do wpisu o alpakach, opisałam idiotę... i moją shizę jaką mi pozostała w spadku po nim. Czytałam, że u Ciebie też jedna z samic jest agresywniejsza, do psów czy innych zwierząt, a do Was???
    Zdarza się jej splunąć na Was???
    Jak mogę to jeszcze spytam o odrobaczanie. Niebawem trzeba będzie kłuć... nie lubię tego niestety, czy oprócz zwykłego odrobaczenia podajesz też coś na motylkowce? i witaminy też?
    Niewiele info w sieci, niby sporo jest już alpak w Polsce ale jakoś wszyscy niemi.
    Czytałam też o stadzie, w którym co miesiąc podaje się witaminy (zastrzyki!), jakoś mieszane uczucia w tej kwestii mam...
    Szkoda, że tak daleko do Ciebie bo czytałam, że sprzedajesz też zwierzaki. Planuję ciutek powiększyć moje stado, ale dumnie brzmi! Stado! 3+1 hi,hiii

    Pozdrawiam i nie męczę dłużej bo naprawdę zamkniesz komenty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Arek jestem no i oczywiście czytałem o perypetiach z wojowniczym samcem opisanych w bardzo zabawny sposób- oj wyobraźnię to ja mam. A mówią, że alpaki to takie łagodne zwierzęta a tu "czarna" alpaka w stadzie;) Moja wojownicza dziewczyna przyjechała do mnie z Chile i pewnie stamtąd pozostała w niej potrzeba obrony przed wszystkim co nieznane. Teraz już się przyzwyczaiła do naszych psów, ale owczarka sąsiada zawsze pogoni :-) a jeśli chodzi o plucie- to pluje nasza trzykrotna matka, która pewnie czuje się jak Królowa Matka. Nie pluje ona na nas ale na inne alpaki i tylko w czasie jedzenia- bo najpierw je ona, a potem reszta. To znaczy ona by chyba chciała żeby tak było ale ja do tego nie dopuszczam, gdyż nie wiem czy ona ma jakieś poczucie sytości czy jadłaby tak długo aż pęknie- więc stoję jak lokaj podczas biesiadowania i jej wydzielam :P Pytasz o witaminy- otóż ja myślę tak, że nie zauważyłem, aby moje zwierzęta miały jakiś problem z przyswajaniem witamin z pokarmu i nie mam pewności, czy proporcje witaminowe w ampułce są odpowiednie dla alpak bo nie wiem jakie jest zapotrzebowanie dzienne na witaminy, więc za radą moich weterynarzy kupuję im taki preparat witaminowy w proszku i dosypuję do mieszanki paszowej i wygląda na to, że im to wystarcza. Jeśli chodzi o odrobaczenie to podaję Iwermektynę- wszystkim i Valbazen- oczywiście w odpowiednim czasie i nie samicom w ciąży. Taki mam schemat i póki co się sprawdza. Kończąc- muszę powiedzieć, że 3+1 to jest stado i nie ma w tym nic śmiesznego. Ja zaczynałem od samca i owcy i dla mnie to była Wielka Rzecz!!!! Życzę powodzenia i pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Najgorsze to to, że po czarnym została mi skaza i w każdym ruchu zwierza teraz dopatruję się oznak ataku... nic to, może mi przejdzie no nowy Hugo jest cudowny!
    U nas Królową Matką jest Zośka! Kozucha wstręciucha, którą muszę trzymać żeby alpaki mogły spokojnie jeść. Nie jestem pewna czy był to dobry pomysł żeby Zośkę do alpak dać. Nie wiem czy na zimę nie dostanie swojej zagródki... albo do koni pójdzie. Alpaki to jednak płochliwe zwierzęta i o swoje tylko między sobą potrafią walczyć, a i to nie zawsze!
    Ten Valbazen to Ci wet Twój poradził? Bo on jest na nicienie, Iwermektyna też chyba załatwia nicienie? Dobra nie znam się... witaminy też dorzucam do paszy, ale nawet Morales w swojej książce pisała, że D3 trzeba podawać dodatkowo, szczególnie zimą. Miałam problem z Chanel, samica, która rodziła. Po trzech tygodniach po porodzie, z nocy nie chciała wstać, nic jeść ani pić. Takie bardzo typowe objawy odwapnienia jakie występują u krów. Dostała kroplówkę, wapno, multiwitaminę i przeszło. Mam nadzieję, że to pojedynczy przypadek. Większość hodowców po porodzie podaje właśnie A+D3 i samicy i młodemu. Ja nie kułam i może dlatego zaniemogła?
    Iwermektyna przeszkadza ciężarnym? Mój wet twierdzi, że nie!
    Czytałam o Twoich początkach... dlatego się tu odzywam bo odczułam, że nie jesteś hodowcą tylko pasjonatem, jak to nazwałam alpaczo zakręcony.
    O! Jeszcze mi się jedno przypomniało. Czy Twoje alpaki lubią głaskanie? Odniosłam wrażenie, że to jednak nie są zwierzęta do miziania. Nawet młodego nie da się przekonać do głasków...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jestem... nie zawsze mam chwilę żeby tu zaglądać, ale już jestem :) Valbazen poradził mi faktycznie mój Wet, bo on mówi, że Iwermektyna przeciwko nicieniom i ektopasożytom, a Valbazen opróch nicieni załatwia jeszcze tasiemca i przywry- tyle że Valbazenu nie można podawać samicom w ciąży a Iwermektynę dajemy w ciąży i nic się nie dzieje. Jeśli chodzi o podawanie po porodzie A+D3 - ja nie podawałem i wszystko jest ok co nie znaczy że jeśli zajdzie potrzeba to podam jak najbardziej. Odnośnie miziania- to nie przeczę - próbowałem nauczyć głaskania bo jak wiesz- jeżdżę z moimi pupilami na wystawy i zależało mi żeby były takie milusińskie. Dzwoniłem nawet w tej sprawie do prawie specjalistki od alpakoterapii w Polsce i ona doradzała mi jak przyzwyczaić zwierzę do dotyku, ale nie bardzo mi to wyszło. Teraz moja córka stara się bardzo "oswoić" Late- chodzi z nim na kantarze, uczy go wykonywania różnych komend, tylko póki co, to on bardziej decyduje o tym kiedy chce współpracować, a kiedy nie. Myślę, że z czasem jej się uda tylko wymaga to pracy nad zwierzęciem, systematyczności, cierpliwości i alpaczych łakoci ;) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Już chodzenie na kantarze to sukces! Moje młode codziennie miziałam, zawsze na siłę! Po jakiś dwóch tygodniach odpuściłam, nie miało to sensu... nauczył się tylko pluć! I teraz chętnie wykorzystuje tą umiejętność na wuju Hugonie. Taki szkrab, a nie da dorosłemu samcowi podejść do michy! Fakt - Huguś niezwykle łagodnej osobowości jest.
    Napisałam o moim najmniejszym wełniaczku, jak znajdziesz chwilkę to zajrzyj, no i tutaj coś skrobnij bo codziennie zaglądam z nadzieją na niusy z alpaczej zagrody :)

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam pytanko z serii rozterki niedoświadczonego hodowcy
    Czy Twoje alpaczki wychodzą na zewnątrz przy takiej pogodzie? Znaczy poniżej zera? Zastanawiam się, czy nie zaszkodzi im zmrożona trawa?

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Cię serdecznie. Mrożona trawa nie zaszkodzi alpaczkom :) my nawet zimą wypuszczamy na śnieg i też zjadają co znajdują i im nie szkodzi. W ich naturalnym środowisku też jest zimno a nawet bardzo zimno więc są przystosowane i do surowej zimy i do upalnego lata. Zimą bardzo lubią tarzać się w śniegu- więc jeszcze wiele fajnych widoków przed Tobą ;-). Pozdrawiam- Arek

    OdpowiedzUsuń

Translate

Łączna liczba wyświetleń